Dziennik Bridget Jones (2001)

Ocena na FILMWEB: 7,0
Moja ocena: 9.0

Reżyseria: Sharon Maguire

Aktorzy: Renée Zellweger, Colin Firth, Hugh Grant

Dziennik Bridget Jones to jeden z tych filmów, do których wracam najczęściej i za każdym razem odkrywam coś nowego. Renée Zellweger jest bowiem najlepszym lekarstwem na smutki i pozwala widzowi śmiać się do rozpuku. Jej przygody przeplatane rozmaitymi miłostkami i pasmem wpadek sprawiają, że każda kobieta i to bez względu na wiek czy obwód talii znajdzie w filmie coś dla siebie. 

Główna bohaterka jest dziennikarką, która co roku zjawia się w wiejskim domu swoich rodziców na bożonarodzeniowym spotkaniu. Tam jej uwagę przyciąga przystojny brunet – Mark Darcy (Colin Firth). Czar pryska, gdy widzi jego sweter z podobizną renifera, a następnie staje się świadkiem rozmowy, w której adwokat raczy ją wątpliwymi komplementami. Po tegorocznym przyjęciu Jones wraca do Londynu, gdzie jej uwagę zwraca kolejny przystojniak, szef wydawnictwa – Daniel Cleaver. W tej roli niezastąpiony Hugh Grant, znany z takich filmów, jak: Cztery wesela i pogrzeb, Rozważna i romantyczna czy Nothing Hill. Cleaver jest typowym bawidamkiem i lovelasem, któremu nie w głowie związki, śluby czy inne zobowiązania. Jones wytrwale szuka kandydata na męża, więc przy każdej okazji snuje marzenia o złotej obrączce i weselu pełnym gości w towarzystwie swojego księcia. Cleaver już od samego początku nie pasuje do jej bajki, ale to nie zachęca Bridget do zdjęcia różowych okularów. Już wkrótce boleśnie się przekona, że lokowanie uczyć w tak niepewną inwestycję nie zawsze się opłaca. Na szczęście dla niej pojawi się sam Mark Darcy, który jak typowy Anglik z wyższych sfer zwleka miesiącami, by później ustrzelić kobietę jednym komplementem.

Dziennik Bridget Jones to jedna z najzabawniejszych komedii romantycznych, jakie kiedykolwiek widziałam. Na największe uznanie zasługuje tu sam scenariusz, którego autorką jest Helen Fielding. Pisarka początkowo publikowała powieść w częściach, na łamach The Independent i Dialy Telegraph. Historia Jones tak jednak spodobała się czytelnikom, że już wkrótce pojawiła się pełna wersja książkowa, a za nią II część perypetii dziennikarki, czyli: Bridget Jones: w pogoni za rozumem. Fielding ma ogromny talent do rozpisywania dialogów i kreowania charakterystycznych postaci. Jones nie jest typową księżniczką, a kobietą w średnim wieku i do tego z nadwagą. Uwagę mężczyzn przykuwa dzięki swojej inteligencji, nietuzinkowości i „słodkim dziwactwom”. Bo jak tu nie szaleć za taką kobietą, która jest słodka i nieprzewidywalna zarazem?

Warto przy tym dodać, że filmowej Jones nie byłoby bez Zellweger, która przytyła (i to dość sporo), zatrudniła się przed zdjęciami w brytyjskim wydawnictwie i  wreszcie stworzyła autentyczną postać, w której widz zakochuje się już po pierwszych pięciu minutach. Na uwagę zasługują także postaci drugoplanowe: ojciec Bridget (Jim Broadbent ), matka (Gemma Jones) i grupa zwariowanych angielskich przyjaciół (James Callis,
Shirley Henderson i Sally Phillips).

A dla fanów losó Bridget prawdziwa gratka. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku powstanie III część Bridget Jones: Bridget Jones’s Baby. Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę się już doczekać.

 Autor: Justyna Orlik

Forrest Gump (1994)

Ocena na FILMWEB: 8,6
Autor: Damian Marciniak

Ocena autora: 9,0

Tytuł recenzji: Must see

Reżyser: Robert Zemeckis

Aktorzy: Tom Hanks, Sally Field, Gary Sinise

Są filmy, do których zawsze wracam z uśmiechem na twarzy. Do takich filmów zaliczam obraz Roberta Zemeckisa. Za każdym razem Forrest Gump mnie bawi, śmieszy i wzrusza tak samo, jak za pierwszym razem. Tak naprawdę to zastanawiałem się czy jest sens pisać poniższą recenzję, ponieważ dzisiaj ciężko już spotkać osobę, która nie oglądała tego filmu.

Dla tych nielicznych, którzy nie widzieli jeszcze Forrest’a Gump’a streszczę nieco fabułę. Tytułowy Forrest Gump jest chłopcem, który rodzi się z niedowładem nóg i niskim ilorazem inteligencji. Chce on koniecznie dorównać innym zdrowym ludziom i dzięki temu zostaje gwiazdą futbolu, bohaterem wojny w Wietnamie, mistrzem tenisa stołowego, a na koniec zostaje przedsiębiorcą i zbija majątek. W międzyczasie spotyka on na swojej drodze wiele znanych osobistości, takich jak Elvis Presley, John F. Kennedy, czy John Lennon. W tym wszystkim przewija się historia jego miłości do szkolnej koleżanki – Jenny.

Spotkałem się z wieloma negatywnymi opiniami na temat tego filmu. Ludzie przede wszystkim mają pretensje, że twórcy opowiedzieli „cholernie nieprawdziwą historię”. Takie filmy mają bawić i wzruszać, a nie być kalką otaczającej nas rzeczywistości. Na czym polega magia kina? Właśnie na tym, że pozwala opisać nieprawdopodobne historie. To tak jakbyśmy mieli pretensje, że Mały książę Antoine’a de Saint Exupery’ego jest nieprawdziwą historią. Wspomnę tylko, że Forrest Gump podobnie jak Mały książę, powstał najpierw w postaci książkowej. Jej autorem jest Winston Groom.

Forrest Gump przypomina nam, że w Hollywood oprócz wysokobudżetowych filmów akcji potrafią zrobić film, obok którego nie można przejść obojętnie. Pierwszym atutem, który przychodzi mi na myśl jest scenariusz tego filmu. Przemyślana i lekka historia z pewnym przesłaniem wzrusza i rozbawia widza. Humor w przeciwieństwie do licznych komedii jest tutaj zgrabny i inteligentny. W całą tą historię idealnie wkomponowuje się muzyka Alan’a Silvestri’ego (Powrót do przyszłości) oraz utwory muzyczne właściwe epokom, w jakich toczy się aktualnie akcja. Wszystko to zostało od strony technicznej dopięte na ostatni guzik. Nawet efekty specjalne miejscami zapierają dech w piersiach i do dzisiaj się nie starzeją (co jest dosyć rzadkim zjawiskiem w filmach tego typu). Członkowie Akademii Filmowej docenili te wysiłki nagradzając twórców Oscarami za najlepszy film, reżyserię, scenariusz adaptowany, efekty specjalne oraz montaż.

Jednak największym atutem tego filmu jest gra aktorska. Film straciłby bardzo wiele bez uroczej Robin Wright w roli Jenny i charyzmatycznego Gary’ego Sinise, jako porucznika Dan’a Taylor’a. Gary Sinise nominowany do Oscara za tą rolę całkowicie niezasłużenie jej nie otrzymał. Jednak to Tom Hanks zmierzył się tutaj z najtrudniejszą rolą. Już wielu znakomitych aktorów próbowało się zmierzyć z rolami osób upośledzonych. Nie zawsze z dobrym skutkiem. Jednak Hanks bardzo ujmuje swą grą aktorską powodując, że nie da się nie lubić lekko nierozgarniętego Forrest’a. Oscar zasłużenie trafił w ręce Tom’a Hanks’a.

Przed napisaniem tej recenzji obejrzałem po raz kolejny ten film i już od razu jestem pewien, że jeszcze do niego wrócę. Poza tym, że film jest wprost genialny i tym, że polecam go każdemu bez względu na wiek, płeć czy wyznanie to nic już nie mam do dodania. Po prostu film z gatunku „must see” 🙂

Głęboka woda

Serial w reżyserii Kasi Adamik i Magdaleny Łazarkiewicz jest, moim zdaniem, jednym z najlepszych osiągnięć TVP od wielu, wielu lat. I po „Głębokiej wodzie” widać jak na dłoni, że inwestycja w aktorów zawsze się zwraca. Dorociński, Maciąg czy Kijowska, używając kolokwializmu naprawdę „dają radę”. Wśród plejady gwiazd polskiego formatu znajdziemy także: Bartłomieja Topę, Wiesława Komasę, Halinę Skoczyńską, Agatę Kuleszę czy Łukasza Simlata. Wszyscy oni tworzą bardzo wyraziste, a zarazem tajemnicze postaci, skrywające przed światem jakieś mroczne zakamarki.

Dyrektor Okulicki (Dorociński) jest niepijącym alkoholikiem, który świetnie radzi sobie w pracy, ale ma kłopoty rodzinne. Jerzy (Piotr Nowak) to typowy urzędas, pilnujący przepisów i niczym linijką odmierzający zakres swoich obowiązków. Widz już po pierwszym spotkaniu ma go serdecznie dość, ale przy kolejnych zauważa, że pod skorupą pozornie zatwardziałego biurokraty czai się dobry człowiek. Kalina (Gabriela Muskała) z kolei całym sercem oddaje się pracy, zapominając przy tym o swoich potrzebach. W kolejnych odcinkach dowiadujemy się, co skłoniło ją do przyjęcia takiej postawy.

Wśród pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej znajdziemy jeszcze: Mikę, Grażynę, Małgosię, Alinę i oczywiście ich „klientów”, których historie stają się często motywem do opowieści o o losach głównych bohaterów.

 

Porwanie w Tiuturlistanie

To pierwsza bajka, którą wspólnie z bratem obejrzeliśmy na VHS chyba z milion razy. Oglądaliśmy ją tak długo i zaciekle, że pokasowaliśmy spore fragmenty filmu i na nieszczęście te z nich, które moim „dziewczyńskim” zdaniem były najfajniejsze.

Na szczęście po wielu latach i już nie na wideo mogłam obejrzeć bajkę jeszcze raz, a na dodatek wcześniej przejrzałam jej pisemną wersję. Muszę przyznać, że się nie zawiodłam. Bajka, pomimo upływ czasu nie straciła na wartości, a postaci były mi tak bliskie jak kilkanaście lat temu.

Porwanie w Titurlistanie napisał w 1946 roku Wojciech Żukrowski, pokazując wojnę w krzywym zwierciadle. Stworzył postaci Lisicy Chytraski, dzielnego kaprala Pypecia i Kota Mysibrata i za ich pomocą próbował wykreować świat, w którym wygrywa to, co dobre, a zło prędzej czy później zostaje zniszczone. Trzeba przyznać, że zrobił to perfekcyjnie. Upersonifikowane zwierzęta nie są zupełnie święte i mają coś nie coś za uszami, ale starają się postępować według pewnego kodeksu i zawsze walczą o słabszych. Poza tym tworzą zgraną ekipę i gdy jedno znajduje się w niebezpieczeństwie reszta rusza mu na pomoc. Kogutowi, lisicy i kotu niestraszne są też kaprysy, zmienionej przez cygana Nagniotka, królewny Wiolinki. Dzielni kompani nie dają się wyprowadzić z równowagi, a przy okazji uczą dziewczęcia dobrych manier.

Ich najważniejszym celem jest doprowadzenie królewny do króla Cynamona, ale nie dla zysku, a utrzymania pokoju w państwie, które ucierpiało aż nadto z okazji ostatniej wojny. Wędrówka do Blablacji nie jest jednak prosta, a czwórkę bohaterów czekają wciąż nowe przygody, które na zawsze mogą odmienić ich życia.

Ekranizacja powieści Żukrowskiego nie wypada najgorzej. Daleko filmowi do książki, ale to naprawdę rzadkie zjawisko, żeby reżyser mógł wyprzedzić autora. Tym niemniej polecam ją wszystkim dorosłym i ich dzieciom. Współczesne bajki nie są nawet w połowie tak wartościowe jak ta, ucząca nie tylko pokory i szacunku do innych, ale skromności i właściwego postępowania w różnych sytuacjach.

Autor: Justyna Orlik

„Gra o tron” – rusza trzeci sezon!

Już pierwszego kwietnia HBO przywita nas premierowym odcinkiem trzeciej serii przygód bohaterów „Gry o tron”. Mało tego! Wszyscy fani serialu będą mogli go zobaczyć zupełnie za darmo.

My, natomiast, już teraz przedstawiamy Wam trailer, zapowiadający dalsze przygody rodziny Starków i Lannisterów.

Kac Vegas cz. III

Warner Bros Pictures wypuścił oficjalny zwiastun III części Kac Vegas, która w maju będzie miała swoją światową premierę. Kolejną z części przygód Alana, Stu i Phila zobaczymy w polskich kinach  na początku czerwca. Ciekawe, co tym razem pokaże nam Todd Phillips i czy trzecia odsłona Kac Vegas nie okaże się klapą. Tymczasem przedstawiamy Wam trailer III cz. najpopularniejszej komedii ostatnich lat:

Orły rozdane. Czy polskie nagrody filmowe wzbudzają tyle samo emocji, co Oscary?

Orły, czyli Polskie Nagrody Filmowe przyznawane są od 1999 roku. Pierwszą galę prowadzili: Piotr Machalica i Maria Pakulnis, a pomysłodawcą całego przedsięwzięcia był Dariusz Jabłoński, ówczesny Prezes Stowarzyszenia Niezależnych Producentów Filmowych i Telewizyjnych. Dopiero w 2003 roku powstała Polska Akademia Filmowa, która na wzór amerykańskiej zajmuje się przyznawaniem dorocznych nagród. Prezydent Akademii jest wybierany, co dwa lata i pełni funkcję reprezentatywną. Od 2008 roku stanowisko obejmuje Agnieszka Holland, wybitna reżyserka.

Polskie Nagrody Filmowe nie cieszą się w kraju tak dużą popularnością, jak amerykańska gala rozdania Oscarów. Nie mniej jednak stanowią ogromne wyróżnienie dla polskich filmowców i aktorów.

Nominowani w najważniejszych kategoriach- Orły 2013

Najlepszy film:

Jesteś Bogiem – reżyseria: Leszek Dawid
Pokłosie – reżyseria: Władysław Pasikowski
Obława – reż: Marcin Krzyształowicz

Reżyseria:

Leszek Dawid – Jesteś Bogiem
Marcin Krzyształowicz – Obława
Roman Polański – Rzeź

Scenariusz:

Wojciech Smarzowski – Drogówka
Maciej Pisuk – Jesteś Bogiem
Marcin Krzyształowicz – Obława
Roman Polański, Yasmina Reza – Rzeź

Czytaj dalej

Ranking Oscarów

Nagroda Akademii Filmowej przyznawana jest od 1927 roku, a Oscary uznaje się obecnie za najbardziej prestiżowe nagrody kinematografii, pomimo że obejmują one zazwyczaj dokonania amerykańskich filmowców.

Specjalnie dla Was sporządziliśmy ranking statuetek w pięciu kategoriach: Aktor i Aktorka pierwszoplanowi, Aktor i Aktorka drugoplanowi oraz Reżyser.

oscar ikonaw kategorii: Aktor pierwszoplanowy

Daniel Day-Lewis (3 statuetki)

Daniel Day-Lewis (Oscar w kategorii aktor pierwszoplanowy Lincoln)

za role w filmach:

  • Moja lewa stopa  (1989)
  • Aż poleje się krew (2007)
  • Lincoln (2012)

Czytaj dalej

Sugar man – film dokumentalny (Oscar 2013)

Sixto Rodriguez tworzył w czasach tak wielkich gwiazd, jak: Bob Dylan, The Rolling Stones, Jimi Hendrix czy The Beatles, ale nigdy nie udało mu się zdobyć wielkiej popularności w USA. Jego płyty sprzedawały się w niewielkim nakładzie, a muzyka przechodziła bez echa. O muzyku z Detroit w Michigan pewnie do dziś wiedzielibyśmy niewiele, gdyby nie upór dziennikarza muzycznego i właściciela sklepu z winylami z RPA. To dzięki nim poznajemy historię Rodrigueza, który może nie zrobił kariery w Stanach, ale w Afryce Południowej był popularniejszy od Presleya.

Pierwsze minuty dokumentu poświęcone są retrospekcji wydarzeń z życia Rodrigueza. Stephen 'Sugar’ Segerman opowiada, że jego postać od zawsze była owiana tajemnicą, a o jego śmierci krążyły legendy. Według jednej z nich muzyk miał się podpalić na scenie, a wg innej zastrzelić na oczach przypadkowych słuchaczy. Prawdę o rock`and`rollowcu widz odkrywa krok po kroku, zatapiając się w nieprawdopodobnej historii i zakochując w nieznanej dotąd muzyce. A to wszystko dzięki uporczywości Segermana i Craiga Bartholomewa-Strydroma, bez których nie powstałby film o banicie lat 70`, odrzuconym i zapomnianym przez Amerykanów.

Czytaj dalej

Bohaterowie filmu „Ted” na gali rozdania Oskarów

Kto widział Teda ten wie, że pozornie uroczy miś ma niewybredne poczucie humoru. I chyba wiadomo od kogo się uczył, bo jego pomysłodawca Seth MacFarlane musiał kilkukrotnie usprawiedliwiać swoje żarty przed publicznością.

Mark Wahlberg i jego filmowy towarzysz – pluszak TED przyznawali statuetkę Oscara w kategorii: Najlepszy dźwięk i Najlepszy montaż dźwięku. Obaj ubrani w stylowe garnitury i obaj w wyjątkowo dobrych nastrojach. I nawet miś Ted (jak na misia) radził sobie całkiem nieźle, na pewno nie stracił rezonu, o czym świadczy jego rozmowa z Wahlbergiem:

TED: Spójrz ile tu talentów i wszystkie w jednym miejscu. Daniel Day-Lewis… Alan Arkin…i Joaquin Phoenix. I wiesz co? Wszyscy ci aktorzy są w połowie Żydami.

M. Wahlberg: Och…ok

TED: A co z Tobą? Twoje nazwisko ma końcówkę „-berg”? Czy jesteś Żydem?

M. Wahlberg: Czy jestem Żydem? Nie, aktualnie jestem katolikiem

TED: (Szeptem) Zła odpowiedź, spróbuj jeszcze raz.

M. Wahlberg: Co?

Czytaj dalej