O reżyserze takich filmów jak: „Wesele”, „Dom zły” i Róża” znów zrobiło się głośno, a to za sprawą „Drogówki”, której wielka premiera już jutro.
Smarzowski ma swoich ulubionych aktorów i dobrze, bo dzięki nim można zobaczyć polskie kino w najlepszym wydaniu. Do tego grona możemy spokojnie zaliczyć: Bartłomieja Tołpę, Eryka Lubosa, Marcina Dorocińskiego i Mariana Dziędziela. Postaci niesamowicie wyraziste, trochę chropowate i pozbawione dziwacznego lansu, charakterystycznego dla Szyca, Małaszyńskiego i Adamczyka (choć ostatni może nie w pełni pasuje do zestawu). W „Drogówce” zobaczymy także Agatę Kuleszę i znaną z serialu „Bez tajemnic” – Julię Kijowską.
Pochylę się na sekundę nad drugą z pań, która w roli Marty Lorenc zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Aktorka, znana do tej pory jedynie z epizodów stworzyła postać niebywale autentyczną i ani przez chwilę nienadmuchaną. Jej bohaterka to chora na raka studentka ASP, uwikłana w domowe problemy, nadodpowiedzialna i zbyt heroiczna. Jak dla mnie, jedna z najlepszych ról w serialu. Jeśli Kijowska ten sam kunszt pokaże w „Drogówce”, to wróżę – a nawet serdecznie życzę – wielkiej kariery.
Kryminał Smarzowskiego to osadzone w realiach mocne kino, w którym nie ma miejsca na udawanie. Reżyser przybliża widzowi losy grupki policjantów, zapraszając nas do ich hermetycznego światka. Pełno w nim niewyjaśnionych sytuacji i obrazów ludzi z ich wadami i zaletami. Z niecierpliwością czekam na jutrzejszą premierę we Wrocławiu, jak małe dziecko na ulubionego lizaka, bo wiem, że tym razem Smarzowski również mnie nie zawiedzie.
Autor: Justyna Orlik