‘Akcja’

1 Gwiazdka2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek6 Gwiazdek7 Gwiazdek8 Gwiazdek9 Gwiazdek10 Gwiazdek (2 - ilość głosów, punktacja: 5,50/10)
Loading...

Polowanie na Czerwony Październik (1990) recenzja filmu

Ocena na FILMWEB: 7,7
Ocena autora:
8,0
Autor: Damian Marciniak

Tytuł recenzji:
O ilu rzeczach nigdy się nie dowiemy?
Reżyseria: John McTiernan

Aktorzy:
Sean Connery, Alec Baldwin

Pierwszego października świat obiegła smutna wiadomość o śmierci Toma Clancy’ego – wybitnego pisarza powieści sensacyjnych, autora m.in. Czasu patriotów, Stanu zagrożenia, Sumy wszystkich strachów czy też właśnie Polowania na Czerwony Październik. Na podstawie wielu z nich nakręcono doskonałe filmy sensacyjne. Dziś mam zamiar przypomnieć i zrecenzować pierwszą z ekranizacji jego powieści. Jest to zarazem ekranizacja jego pierwszej powieści, światowego bestselleru Polowanie na Czerwony Październik.

Połowa lat osiemdziesiątych. Świat jest ogarnięty zimną wojną. Do służby właśnie wchodzi najnowocześniejszy radziecki okręt podwodny o bezgłośnym napędzie. Okręt ten stanowi wielkie zagrożenie dla światowego bezpieczeństwa. Jednak grupa oficerów z jego pokładu postanawia uciec i oddać go w ręce Amerykanów. Intrygę tą odkrywa analityk CIA – Jack Ryan.

W powieści Tom Clancy drobiazgowo opisał szczegóły przygotowywania intrygi i wszystko potrafił logicznie wytłumaczyć. Jak wiadomo w ekranizacjach reżyserzy nie mogą sobie pozwolić na taką drobiazgowość i często ekranizacje takie tracą na wiarygodności i stają się zwyczajnie sztuczne (chociażby Kod da Vinci). Jednak Jonh McTiernan (Predator, Szklana pułapka, Trzynasty wojownik) zrealizował tutaj sprawne kino akcji, trzymające od pierwszych do ostatnich minut w napięciu. Chociaż McTiernan w stosunku do książki pominął tu wiele znaczących kwestii (być może i to były całe rozdziały) to filmowa wersja nie straciła na tym ani trochę, a być może i zyskała na tempie akcji. Dodatkowy dreszczyk emocji dodaje fabule myśl o tym, że podobne rzeczy mogły się naprawdę wydarzyć a nigdy się o nich nie dowiemy.

Po raz pierwszy i ostatni w postać Jacka Ryan’a wcielił się Alec Baldwin. Chociaż w niektórych momentach zagrał nieco sztucznie to ogólnie wypadł bardzo wiarygodnie w roli młodego analityka CIA. Trzeba też zauważyć że miał on wielką konkurencję w postaci Seana Connery’ego. Sean Connery w roli radzieckiego kapitana Marko Ramiusa zdominował cały film. Według mnie jest to jedna z najlepszych ról w jego karierze.

Jest jeszcze jedna rzecz o której nie mógłbym nie wspomnieć – muzyka autorstwa Basila Poledourisa. Jest to jeden z najlepszych soundtracków jakie w życiu słyszałem. Dzięki tej muzyce widz jest od pierwszych minut wprowadzony w klimat zimnowojennych rozgrywek między różnymi agencjami. Pod wodą czuje się natomiast bezkres wielkiego i mroźnego oceanu oraz stałe zagrożenie wojną nuklearną. Aż trudno uwierzyć że muzyka nie dostała chociażby nominacji do Oscara.

Chociaż pod względem wizualnym widać już coraz bardziej, że film się starzeje, to i tak zawsze z miłą chęcią do niego wracam. Tak samo jak i wracam do powieści o tym samym tytule. Zarówno książka jak i film wywołują u mnie takie same emocje. Więc nic innego nie mogę zrobić jak polecić jedno i drugie.

1 Gwiazdka2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek6 Gwiazdek7 Gwiazdek8 Gwiazdek9 Gwiazdek10 Gwiazdek (Bądź pierwszy)
Loading...

Oblivion (Niepamięć) 2013 – recenzja filmu

Byliśmy! Widzieliśmy! A czy się zachwyciliśmy? Oblivion w reżyserii Josepha Kosinskiego miało być zapowiedzią świeżości i nowego stylu w kinie z serii science fiction. Co z tego wyszło? Zobaczmy!

Poniżej zamieszczam naszą recenzję, która w wersji pytań i odpowiedzi, powstała po obejrzeniu kinowej wersji Niepamięci.

Pytania Damiana i moje odpowiedzi:

1. Jak krótko byś scharakteryzowała „Niepamięć”?

Oblivion z pewnością docenią fani SF i kina akcji, bo Kosińskiemu udało się stworzyć unikalną opowieść, w której obok zachwycających efektów specjalnym można znaleźć odpowiedzi na odwiecznie nurtujące ludzkość pytania. „Niepamięć” jest opowieścią o losach Johna Harpera, który wraz z współtowarzyszką przebywa na zdegradowanej Ziemi i zajmuje się naprawą dronów oraz walką ze złowieszczymi padlinożercami. Niebawem okaże się jednak, że bohater zrewiduje dotychczasowe poglądy, a losy ludzkości znów spoczną w jego rękach.

2. Jak oceniasz grę Tom’a Cruise’a?

Ciężko o obiektywną ocenę, bo nie przepadam za Cruisem. Poza tym nie wiem czy to wina aktora czy niedopracowanych dialogów, że jego postać (podobnie jak wiele innych) wypadła nieco plastikowo. Poza tym „bohaterskość” wylewa mu się niemal z uszu, a sama kreacja jest moim zdaniem zbyt jednowymiarowa.

3. Gdybyś mogła wymienić obsadę to, kogo, na kogo byś wymieniła?

Wymieniłabym Morgana Freemana na drewnianego Olbrychskiego wówczas wszyscy graliby na jednolitym poziomie. Moim zdaniem należałoby najpierw wymienić scenarzystę, a dopiero później można się zastanowić nad transferem aktorów. Na pierwszy strzał poszłaby piękna, choć może mało zdolna Kurylenko.

4. Do jakich innych filmów byś porównała „Niepamięć”?

Nie jestem jakąś wielką fanką science-fiction, więc nie będę siliła się na sztuczne porównania. W „Niepamięci” jak w wielu filmach tego gatunku pojawiają się podobne motywy, ale w tym wypadku nie ma to większego znaczenia, bo film (choć można mu wytknąć kilka wpadek) jest nowatorski i za to należy raczej pochwalić Kosińskiego.

5. Czy plenery i scenografia są oryginalnym pomysłem? (np. kanion z pozostałości po ulicy Nowego Jorku)

Obrazy wciskają w fotel, dlatego polecam (z całego serca) obejrzeć film na dużym ekranie. No chyba, że ktoś ma jakiś full wypas HD w domu i telewizor na pół pokoju. Wydaje mi się, że sam obraz straci w oczach widzów, których na takie luksusy wyraźnie nie stać. Tym bardziej, że warstwa fabularna nie kładzie na kolana, a mniej więcej od połowy filmu to już zwykłe kino akcji przeplatane jakimiś patetycznymi dialogami Freemana i innymi tego typu „bajerami”.

6. Jak oceniasz zdjęcia i montaż?

Dla mnie bomba! W połączeniu z genialną muzyką to już wyższy level. To z pewnością jedna z tych rzeczy, za które należy pochwalić Kosińskiego i  Claudio Mirandę (Ciekawy przypadek Benjamina Buttona, Życie Pi, Tron: Dziedzictwo). Taką wizję postapokaliptycznej Ziemi chciałoby się oglądać częściej.

7. Jak oceniasz efekty specjalne?

Wydaje się, że na efekty specjalne poskąpiono cennych zielonych, a z drugiej strony dobrze, że nie bombardują widza z każdej strony i dają mu nieco odetchnąć. W końcu dobre science-fiction to coś więcej niż efektowna grafika komputerowa.

8. Jak oceniasz muzykę?

j/w

9. Gdybyś mogła zmienić coś w tym filmie to, co by to było?

Na pewno fabułę, która od połowy filmu staje się nudna i niesamowicie przewidywalna. I wielka szkoda, bo początek zapowiadał się imponująco. Poza tym te nieszczęsne dialogi, co przypominało raczej konwersację robotów, pozbawionych ludzkich emocji.

10. Jak oceniasz sam główny wątek filmu?

I znów będę się powtarzała. Potencjał był, a wyszło zaledwie przyzwoicie. Szkoda, bo kino autorskie tej klasy mogłoby skosić niejednego widza. Fabuła położyła się długim cieniem na tej projekcji. Może trzeci film Kosińskiego wyjdzie mu lepiej?

Moje pytania z odpowiedziami Damiana:

1. Jak oceniasz pracę Kosińskiego przy jego drugim filmie?

Film być może nie stanie się klasykiem gatunku, ale widać, że Kosiński przyłożył się do pracy i jego produkcja wypadła bardzo dobrze na tle innych, niedawnych filmów z gatunku sci-fi.

2. „Niepamięć” w oczach innych widzów oceniana jest często jako wtórny i „przekombinowany” film. Czy podzielasz ich zdanie?

Pewnie mają racje. Film posiada wiele elementów powielonych i lekko „przekombinowanych”, ale w sci-fi ziemia już tyle razy została zaatakowana przez kosmitów, że ciężko już jest wymyśleć coś oryginalnego .

3. „Fabryka snów” produkuje wiele filmów z serii science-fiction. Czy coś wyróżnia „Niepamięć” na tle innych?

Hmmm… Ciężko powiedzieć.

4. Jak oceniasz duet Morgan Freeman i Tom Cruise?

Duet to za dużo powiedziane. Morgan Freeman zdecydowanie za małą rolę miał by mówić o duecie. O Freeman’ie mogę wiedzieć, że zagrał przyzwoicie. Za mała rola by mógł się wykazać swoją grą aktorską. Cruise zagrał również przyzwoicie. Miał w filmie lepsze i gorsze sceny.

5. Co sądzisz o scenariuszu do filmu?

Scenariusz podobnie jak gra Tom’a Cruise’a ma swoje lepsze i gorsze momenty. Posiada kilka luk i kwestii niewyjaśnionych. Posiada również kilka momentów, które są bardzo przewidywalne. No i kilka wręcz banalnych elementów (statek kosmiczny z 2017, czyli nie aż bardzo w przyszłości wygląda jak statek z 2037). Scenariusz jest przeciętny. Nie jest zły, ale dobry i też nie.

6. Czy Olga Kurylenko i Andrea Riseborough sprawdziły się w „Niepamięci”?

Olga Kurylenko według mnie spełniła swoje zadanie. Miała być ładną ozdobą przystojnego Tom’a Cruise’a. Andrea Riseborough wypadła według mnie nieco lepiej, ale to też może i dlatego że scenarzyści pozwolili jej na nieco więcej niż tylko być ładną ozdobą.

7. Co sądzisz o dialogach w „Niepamięci”?

Dialogi są dobre, choć momentami lekko banalne.

8. Płytkie kino akcji, a może arcydzieło? Czy na „Niepamięć” warto pójść do kina?

Według mnie nie jest to płytkie kino akcji, jak i też na pewno nie jest to arcydzieło. Na „Niepamięć” warto iść do kina, jeżeli ktoś nie wymaga za dużo po tym filmie. Czysta rozrywka.

9. Który motyw w filmie oceniasz najlepiej?

Zdecydowanie najlepiej oceniam scenę ucieczki i walki z „dronami” w kanionach (pozostałości po ulicach Nowego Jorku). Specjaliści od efektów specjalnych wykonali kawał dobrej roboty.

Autorzy:

Damian Marciniak

Justyna Orlik

1 Gwiazdka2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek6 Gwiazdek7 Gwiazdek8 Gwiazdek9 Gwiazdek10 Gwiazdek (2 - ilość głosów, punktacja: 8,50/10)
Loading...

Turysta (2010)

Ocena na FILMWEB: 6,5
Ocena autora: 6.0

Autor: Damian Marciniak

Tytuł recenzji:
Piękni na luksusowo
Reżyseria:Florian Henckel von Donnersmarck

Aktorzy: Johnny Deep, Angelina Jolie

Do obrazu Donnersmarck’a usiadłem z lekkim dreszczykiem emocji. Piękna Angelina Jolie i przystojny Johnny Depp w thrillerze szpiegowskim. Od początków kina takie zestawienia były receptą na kasowe hity. Szkoda tylko, że Turysta jest thrillerem szpiegowskim tylko z definicji.

Akcja filmu rozpoczyna się w Paryżu, kiedy agenci Scotland Yard’u śledzą piękną Elise Clifton-Ward (Angelina Jolie). Chcą oni dzięki niej dotrzeć jej chłopaka, czyli do przebiegłego przestępcy Alexandra Pearce`a. Alexander przeszedł operację plastyczną i nikt nie wie jak on teraz wygląda. Elise chcąc spotkać się ze swoim ukochanym musi zwieść śledzących ją agentów. By tego dokonać posługuje się przypadkowo poznanym turystą z Ameryki – Frankiem Tupelo (Johnny Depp). Frank nie zdaje sobie sprawy z tego, w jaką aferę szpiegowską został wplątany.

Scenariusz filmu nie jest żadną rewelacją. Poza kilkoma momentami scenariusz jest dosyć przewidywalny. Natomiast samej fabule trochę daleko do zawiłych intryg szpiegowskich. Chociaż Turysta jest remake’m francuskiego „Anthony’ego Zimmera” z 2005 roku to odnoszę wrażenie, że sam scenariusz został napisany tylko dlatego by przedstawić pięknych ludzi w pięknych i luksusowych sceneriach. Efektem tego jest lekki i przyjemny film, gdzie trzecią gwiazdą po Jolie i Depp’ie jest tutaj Wenecja, którą twórcy przedstawili w niesamowicie malowniczy sposób.

Aktorzy wywiązują się z powierzonych im zadań w stu procentach. Angelina Jolie olśniewa swoim nienagannym wyglądem. Co rusz wychodzi w coraz to innych, pięknych sukniach, idealnym makijażu i cudownych fryzurach. Uwodzi widza i właściwie na tym jej rola się kończy. Natomiast Depp jak zwykle zagrał perfekcyjnie. Po roli Jack’a Sparrow’a we wszystkich częściach „Piratów z Karaibów” zagrał tutaj pierdołowatego, lekko pucułowatego Amerykanina, który, na co dzień uczy matematyki w szkole. Żal mam tylko do twórców filmu, że obsadzili genialnego Rufusa Sewell’a (Obłędny rycerz, Legenda Zorro, Iluzjonista) w tak małej, epizodycznej roli. Rufus Sewell jest według mnie jednym z najbardziej niedocenianych aktorów filmowych i zasługuje na coś więcej niż pojawienie się w dwóch scenach, w tym w tylko jednej mówionej.

Do mocnych stron filmu należy na pewno muzyka. Jej autorem jest James Newton Howard (Szósty zmysł, Jestem legendą, Mroczny Rycerz). Choć od pierwszych minut filmu muzyka zdradza, że mamy do czynienia bardziej z komedią niż z thrillerem to pasuje ona idealnie. Muzyka nieco figlarna i wesoła doskonale wkomponowuje się w pejzaż, jaki serwują nam twórcy filmu.

Film lekki i przyjemny, który może być dobrą rozrywką na wieczór we dwoje.

1 Gwiazdka2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek6 Gwiazdek7 Gwiazdek8 Gwiazdek9 Gwiazdek10 Gwiazdek (1 - ilość głosów, punktacja: 8,00/10)
Loading...

Zawód gangster (2007)

Ocena na FILMWEB: 7,7
Ocena autora: 7.0

Autor: Damian Marciniak

Tytuł recenzji:
Not American gangster
Reżyseria: Julian Gibley

Aktorzy: Ricci Harnett, Terry Stone, Craig Fairbrass

Jak miło jest od czasu do czasu obejrzeć gangsterski film, w którym dla odmiany bohaterami nie są Amerykanie. Takim właśnie filmem jest brytyjska produkcja w reżyserii Julian’a Gilbey’a o dosyć banalnym tytule „Zawód gangster”. Winę za takie tłumaczenie tytułu ponoszą nasi rodacy, ponieważ w oryginale tytuł brzmi dużo ciekawiej – „Rise of the Footsoldier”.

Historia naszego gangstera jest oparta na faktach i rozgrywa się na przełomie lat ‘80 i ‘90 w brytyjskim Essex. Nasz bohater to Carlton Leach (Ricci Harnett). Zagorzały pseudokibic swojego ulubionego klubu piłkarskiego i nie obce mu są brutalne „ustawki”. Dzięki doświadczeniu i umiejętnościom dostaje wkrótce posadę ochroniarza w klubie nocnym. Tam poznaje dużo ciekawych ludzi, dzięki którym może wypłynąć na szerokie wody. Jego kariera w światku przestępczym zaczyna się błyskawicznie rozwijać, a życie prywatne zaczyna się równie szybko rozpadać.

Scenariusz tego filmu jest na pewno bardzo prostym scenariuszem. Ale w tym przypadku to wcale nie jest wada. Film oparty jest na faktach i ma przedstawiać pewna historie, która naprawdę się wydarzyła. I taki jest ten scenariusz. Jest pozbawiony wszelkich zbędnych elementów, takich jak morał, rozterki bohaterów czy jakieś głębsze przeslanie. Prosta historia o prawdziwych twardzielach dla prawdziwych twardzieli. Jest tu kilka zabawnych scenek, przy których można się zaśmiać, ale zdecydowana większość taka, przy których ma się ochotę zamknąć oczy. Same scenki bójek pseudokibiców przyprawiają o dreszcze i powodują że „Hooligans” z Elijah’em Wood’em jest przy tym jak bajka dla dzieci.

Poza Craig’em Fairbrass’em („Na krawędzi”, „Głosy 2”, „Angielska robota”) to jakoś specjalnie znanych aktorów tutaj nie uświadczymy. Może to i dlatego że scenariusz nie pozwala aktorom wybić się na szczyty swoich umiejętności. Ich gra aktorska raczej ogranicza się robienia groźnych min, przeklinania i bicia. Ale to też nie jest wada. Właśnie tacy mają być nasi bohaterowie i w swoich rolach są niesamowicie przekonujący. W końcu to nie jest łzawy melodramat. Według mnie reżyser nie mógł znaleźć lepszych aktorów do tych rol.

Od strony technicznej film jest zrealizowany na bardzo wysokim poziomie. Przyzwoite zdjęcia, montaż, a i charakteryzacja zasługuje na szczególną pochwałę. Jednak na największą pochwałę zasługuje muzyka. Doskonale wprowadza ona widza w mroczny, gangsterski świat. Na ścieżce dźwiękowej znajduje się również kilka znanych utworów, dzięki którym odczujemy klimat lat ’80 i ’90. Zapewniam, że muzyka pozostaje w głowie jeszcze długo po seansie.

Kiedy gatunek gangsterskich filmów jest zdominowany przez raperów z L.A. i włoskich mafiosów z N.Y., to aż milo obejrzeć naszych, europejskich twardzieli. Przy nich koledzy po fachu z Ameryki wyglądają jak „domowe przedszkole”. Krótko mówiąc: mocne kino dla prawdziwych facetów.

 

1 Gwiazdka2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek6 Gwiazdek7 Gwiazdek8 Gwiazdek9 Gwiazdek10 Gwiazdek (Bądź pierwszy)
Loading...

Operacja Argo (2012)

Ocena na FILMWEB: 7,4
Moja ocena: 7,0

Reżyser: Ben Affleck

Aktorzy: Ben Affleck, Alan Arkin, John Goodman

O filmie, który dostał Oscara w najważniejszej z kategorii wypadałoby napisać recenzję, choć pytanie brzmi: czy warto tracić cenny czas? Operacja Argo Afflecka to bowiem nic innego jak poprawne kino akcji z kilkoma fajnymi scenami i dwójką świetnych aktorów (Arkin i Goodman). Afflecka też wypadałoby pochwalić, ale nie obraziłabym się wcale, gdyby na jego miejsce mógł wskoczyć kto inny.

Wielki plus dla reżysera i aktora w jednym za świetny scenariusz, a do tego podparty faktami, niekoniecznie politycznie poprawnymi. Nie dziwi więc fakt, że sama Michelle Obama wręczała twórcom Oscara, a i on jakiś wątpliwy, bo były co najmniej trzy inne filmy, które zasługiwały na statuetkę bardziej niż Operacja. Ale cóż? Z Akademią się nie dyskutuje, przyznaje komu chce i za co chce, a my zwykli zjadacze chleba możemy, co najwyżej komentować.

No właśnie! Jakie są plusy i minusy filmu? Największym atutem, o czym już wspominałam, jest historia. Nie sam scenariusz, ale chęć twórców do snucia opowieści o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat. Akcja filmu bowiem zaczyna się w listopadzie 79 roku w Teheranie. Rewolucjoniści irańscy napadają na amerykańską ambasadę i tylko szóstka pracowników wychodzi stamtąd bez szwanku. Ekipie udaje się skryć w domu kanadyjskiego ambasadora. Zadaniem służb specjalnych USA jest wywiezienie ocalałych poza granice Iranu. A to już nie jest takie proste, bo granic miasta strzegą żołnierze.

Skomplikowanej akcji przewodzi Tony Mendez (Ben Affleck), który wpada na prosty acz genialny pomysł, by uczynić z ocalałych ekipę filmową. Wszyscy mieliby udawać zainteresowanie nakręceniem kolejnej projekcji typu science-fiction w tym rejonie. I w zasadzie do tej pory film ogląda się całkiem przyjemnie. W Hollywood Mendez układa się z Siegelem i Chambersem. Ich „niby film” reklamowany jest w prasie, a wszyscy perfekcyjnie udają, że wkrótce fabryka snów wypuści kolejny hit – historię o kosmitach, powstałą na podstawie scenariusza o nazwie Argo.

Film robi się zdecydowanie mniej ciekawy, kiedy Affleck przyjeżdża do Teheranu, a sama końcówka to już mistrzostwo świata w opowiadaniu nieprawdopodobnych historyjek, a przecież początek zupełnie na to nie wskazywał. Zaczęło się od cytatu: „W 1950 roku naród wybrał Mohammeda Mossadeka, świeckiego demokratę na premiera. Upaństwowił on amerykańskie i brytyjskie holdingi naftowe, oddając Irańczykomich własną ropę. (…)”, po którym można się spodziewać rzetelnego przekazu historycznego, a skończyło na bezsensownym i niepotrzebnym koloryzowaniu postaci i ukazywaniu (po raz kolejny w amerykańskim kinie) ich heroicznych postaw. To sprawiło, że z fajnej  i o dziwo! wartościowej historii zrobiono film o bohaterskich Amerykanach, którzy cudem unikają śmierci z rąk terrorystów. A nie wierzę, że o to do końca chodziło Affleckowi.

Autor: Justyna Orlik

1 Gwiazdka2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek6 Gwiazdek7 Gwiazdek8 Gwiazdek9 Gwiazdek10 Gwiazdek (1 - ilość głosów, punktacja: 3,00/10)
Loading...

Pulp Fiction (1994)

Serwis, zawierający: najnowsze recenzje filmów 2013, najlepsze zapowiedzi filmowe 2013, hity i premiery kinowe 2013.

Recenzujemy: filmy polskie i zagraniczne, komedie romantyczne, filmy dramatyczne, filmy science-fiction oraz najnowsze filmy akcji.