Miał być pierwszy polski thriller na światowym poziomie, a wyszła tandetna podróba z Żebrowskim, Olbrychskim i Przybylską w rolach głównych. Pierwszy jest filozofującym policjantem, szukającym sensu istnienia i rozwiązań tajemniczych morderstw w działaniach matematycznych i przy pomocy tajemniczych wzorów. W mieszkaniu pojawia się zawsze w towarzystwie kota, którego (uwaga!) wyprowadza na smyczy na spacer. Rosły facet z futrzakiem? Tego nie wymyśliłby nawet Tarantino…Tytułowy Sęp to raczej parodia amerykańskich funkcjonariuszy FBI i innych agentów do zadań specjalnych niż próba zarysowania postaci, przystającej do polskiej rzeczywistości.
Główny bohater do spółki dostaje wyrywnego Małaszyńskiego (Robaczewski) i podstarzałego Olbrychskiego (Bożek), by wspólnie z nimi rozwiązywać zagadki tajemniczych zniknięć, porwań i zabójstw. Zanim to się jednak wydarzy zobaczymy Przybylską, która niczym postać z kreskówek uczy policjantów tajników walki face to face, a tak naprawdę nie potrafi boksować. Jej „druga” strona natury ujawni się z resztą w pokoju Sępa, gdzie „uwalona” czekoladą po szyję będzie niczym dziewczę z „Ogniem i mieczem” lub „Krzyżaków” dyskretnie go uwodzić.
Doceniam próbę zmierzenia się reżysera z ciężko gatunkowo filmem, na który w Polsce wciąż brakuje pieniędzy, bo nie da się tego zrobić w hollywoodzkim stylu i za taką kasę. I szkoda, bo wątki rodem ze szpitala psychiatrycznego, gdzie pełno psychopatycznych morderców wyszły całkiem zgrabnie. One pozwalają też widzowi odkryć największą zagadkę filmu, a drugi plan zdecydowanie nadrabia braki pierwszego. Myślę tu przede wszystkim o rolach Fronczewskiego, Talara i genialnego Grabowskiego. Szkoda, że finał wypadł nieco pretensjonalnie, bo mniej więcej od 70 minuty można było oglądać film bez większego zażenowania.
Debiut Eugeniusza Korina mógł być gorszy i o niebo lepszy. Może wystarczyłaby zmiana aktorów i niektórych scen, by urzeczywistnić obraz? A może sam reżyser wyciągnie wnioski i następnym razem zaskoczy nam czymś ciekawszym i bardziej odkrywczym?
Autor: Justyna Orlik